Miedziany listek - Emilia Kiereś
„Miedziany
listek” Emilii Kiereś przeczytałam kilkakrotnie.
Nie
jest wielkim sekretem, że mam ogromną słabość do dobrej
literatury skierowanej do Dzieci, jednak tym razem sytuacja jest
dla
mnie szczególna.
Nie,
nie chodzi o sam patronat, który mój blog roztacza nad tą
opowieścią, chociaż jestem z niego oczywiście niesamowicie
dumna.
Myślę
raczej o temacie, który tym razem postanowiła poruszyć Autorka.
Jedynactwo.
Większość
Dzieci bardzo pragnie mieć rodzeństwo. Dzielić się każdą chwilą
z kimś bliskim w podobnym wieku. Mieć towarzysza zabaw na
wyciągnięcie ręki, sojusznika w drobnych problemach domowych.
Razem jest łatwiej, razem jest lepiej...
Brak
rodzeństwa nie jest wyborem Dziecka. Jest faktem, z którym
trzeba
się pogodzić. To może być trudne, chociaż nie zawsze i nie w
każdym wypadku. Zdarza się, że akceptacja przychodzi szybko,
jeśli
mały człowiek czuje się w pełni akceptowany i szczęśliwy.
Niektóre Dzieci są jednak szczególnie wrażliwe i potrzebują
dodatkowego wsparcia, nawet jeśli są bardzo kochane. To nic
złego,
jesteśmy przecież bardzo różni i nie zawsze tak samo postrzegamy
te same kwestie.
„Miedziany
listek” jest piękny. Błyszczy urodą wypowiedzianych słów,
ujmuje ich skromnością i szczerością. NIGDY wcześniej nie
słyszałam, aby ktoś w tak taktowny i prosty sposób potrafił
wytłumaczyć tak skomplikowany i wielowarstwowy problem.
„-A
ty? Dlaczego masz tylko mnie?-spytała Tereska.
-Tylko
ciebie? Mam AŻ ciebie!” (…)
Teraz
już wiem, skąd bierze się we mnie tak ogromna słabość do
twórczości Pani Emilii Kiereś.
Te
książki niosą w sobie dobroć, same się nią stając.
„Miedziany
listek” nie jest jednak skierowany tylko do tej konkretnej grupy
Dzieci. Historia
ma swoją temperaturę, tempo i koloryt, więc nikt nie umrze tu z
nudów. Ciekawa zagadka do rozwiązania zainteresuje każdego
odbiorcę, nawet tego będącego na początku przygody ze szkołą.
Was,
dorośli czytelnicy z pewnością rozczulą ilustracje przygotowane
przez Panią Małgorzatę Musierowicz. Na początku swojej recenzji
napisałam, iż książkę przeczytałam kilkakrotnie. To prawda.
Warstwa językowa tak pięknie splata się z obrazem, że po
pierwszym czytaniu wciąż czułam ogromny niedosyt. Ilustracje są
nasycone ciepłem i pozytywnymi emocjami. Tulą, koją i z
pewnością
ukołyszą nie jedno Dziecko do snu. A może kogoś zainspirują, aby
wziąć kredki i narysować coś od siebie?
Dobrej
zabawy Kochani!
Super recenzja!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa i zapraszam do lektury "Miedzianego listka:-)
UsuńKupię tą książkę mojej córce!
OdpowiedzUsuńTakie komentarze cieszą mnie zawsze najbardziej-serdecznie dziękuję w imieniu swoim i Autorek:-)
UsuńPani recenzje są świetne! Takie dopracowane i zachęcające... Aż sam mam ochotę przeczytać tą książkę...!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak miłe słowa. Bardzo staram się, aby mój blog był zakątkiem dla ludzi, którzy są wrażliwi i potrafią dostrzec piękno w słowie pisanym:-)
UsuńCzuję się zmotywowana do dalszej pracy! Dziękuję!
Pozdrawiam serdecznie!
A nam w koncu udalo sie zdobyc pierwsza czesc z serii. Jestem zachwycona, corka tez! I temat aktualny, bo oczekujemy braciszka (jeszcze tylko kilka dni). A pod choinka znajdzie sie kolejna czesc serii. Bardzo dziekuje za recenzje i ”zapoznanie” z Pania Emilia!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za bardzo miły komentarz. Życzę Pani szczęśliwego rozwiązania i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mnie Pani odwiedzi na blogu.
UsuńWow, po takiej recenzja to sama mam ochotę przeczytać.
OdpowiedzUsuń