Krawcowa z Madrytu - María Dueñas
Normalność jest tym, co los daje każdego ranka. W Maroku, w Hiszpanii i w Portugalii, w krawieckim atelier i w służbie brytyjskiego wywiadu - wszędzie tam, gdzie poprowadzę ścieg swojego życia, pracowicie wkłuwając igłę, tam będzie i ona, moja normalność. W cieniu pod palmami, na pachnącym miętą placu, w salonach skąpanych blaskiem kryształowych żyrandoli i w burzliwych odmętach wojny. Normalność ma taki kształt, jaki nada jej moja wolna wola, moje poczucie obowiązku i moje słowo.
Maria Dueñas ma w swoim dorobku jedynie cztery książki. Nigdy wcześniej nie słyszałam o twórczości tej hiszpańskiej pisarki i właściwie to przypadek sprawił, że udało się sięgnąć po jej znakomity debiut. „Krawcowa z Madrytu”, bo o niej mowa, ukazała się w 2009 roku i podbiła serca milionów czytelników na całym świecie. Prawa do wydania tej historii kupiło aż dwadzieścia pięć krajów.
Maria Dueñas jest doktorem filologii angielskiej, co ma z pewnością ogromny wpływ na poziom zaprezentowanej przez Nią pracy. Polski przekład, autorstwa Doroty Elbanowskiej, jest nie tylko przyjemny w odbiorze, ale i cudownie dopracowany i elokwentny. Można z przyjemnością stwierdzić, że w jednej książce spotkały się dwa talenty, które łącząc swe siły uzyskały doskonały efekt. Warstwa językowa nie pozostawia cienia wątpliwości, iż mamy kontakt z prozą wysokich lotów, naznaczonej wieloma staraniami i rzetelną wiedzą. Podobne spostrzeżenia można poczynić odnosząc się do samej fabuły. Przyznam, że sam tytuł nie wskazuje na to z jak fascynującą i dobrze skonstruowaną książką będziemy mieć do czynienia przez prawie sześćset stron. Spodziewałam się romantycznej, trochę sztywnej i skupionej na miłosnych uniesieniach historii, tymczasem otrzymałam wielobarwną, zaskakującą opowieść toczącą się na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia nie tylko w Hiszpanii, ale i Afryce. Rozpoczynając lekturę sądzimy, że opowieść skoncentruje się na niefortunnym wyborze miłosnym młodej dziewczyny, która całe dotychczasowe życie spędziła w renomowanym zakładzie krawieckim, tymczasem jest to jedynie wstęp do zasadniczej części tej powieści. Można by się pokusić o stwierdzenie, że postać głównej bohaterki - Siry powstała po to, by móc swobodnie naszkicować losy hiszpańskiej wojny domowej, a także stworzyć kontekst do kolejnych wydarzeń polityczno-społecznych na świecie. Co ciekawe, autorka zręcznie wplotła w fabułę sylwetki ludzi istniejących w rzeczywistości i mających znaczący wpływ na losy tego obszaru geograficznego, a nawet świata. Pojawiają się między innymi: Francisco Franco, czyli premier rządu i naczelny dowódca sił zbrojnych, jego szwagier - Ramón Serrano-Súner, szef wywiadu - kapitan Alan Hillgarth oraz genialnie odmalowany wysoki komisarz Protektoratu Juan Luis Beigbeder wraz z ukochaną Rosalindą Fox. Na kartach tej książki przeszłość ożywa z tak wielką mocą, że niezwykle trudno oderwać się od lektury, a fikcja literacka doskonale przenika fakty historyczne tworząc wiarygodną i spójną całość.
„Krawcowa z Madrytu” bywa powieścią zaskakującą, nie boi się nagłych zwrotów akcji i tematów, które innym wydają się niewyobrażalnie błahe i miałkie w kontekście sześćdziesięciu milionów ludzi, których pochłonęła najkrwawsza z wojen. A przecież moda mimo wszystko toczyła się swym własnym rytmem i żony niemieckich przywódców oraz wysokiej rangi wojskowych zlecały uszycie kolejnych strojów, tak jakby nic złego się w tym czasie nie działo. W modowym atelier Siry odbywały się zatem mimowolne rozmowy, które wprawne ucho mogło nie tylko wychwycić, ale i właściwie wykorzystać. Takim sposobem przenosimy się na kolejny szczebel tej opowieści.
Ta książka wymyka się wszelkim klasycznym podziałom, ale z pewnością można zaliczyć ją do kręgu literatury pięknej. Znajdziemy tu elementy powieści historycznej, obyczajowej, szpiegowskiej, a nawet romansu. Bibliografia jest naprawdę imponująca , więc żegnając się z „Krawcową z Madrytu” miałam poczucie dobrze spędzonego czasu.
Cieszę się, że coś tak się Pani spodobało. Nie ma to jak dobra lektura.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ślicznie napisane. I na mnie ta książka zrobiła spore wrażenie. Spodobał mi się też serial. Dawno temu oglądałam. Piękna ta fotka /idealnie pasuje do książki/.
OdpowiedzUsuń